Sabaton: Great War w Warszawie
Pod koniec stycznia miałem przyjemność zaliczyć kolejny swój koncert Sabatonu w Warszawskim Torwarze. Po szybkim rekonesansie w gadżetach oferowanych przez lokalne merch-hy, nastał czas by wejść na płytę. Wpierw me bębenki postanowił rozsadzić (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) Amaranthe - szwedzki zespół który miałem przyjemność posłuchać w czeskiej Pradze na koncercie Powerwolf-a, Wtedy to trafiłem na ich ostatnie dwa kawałki i po prostu o nich zapomniałem.
W Warszawie wrócili oni z odmętów mojej pamięci w tak oszałamiający sposób, że następnego dnia już składałem zamówienie na Itunes po ich ostatnią płytę. Następnie nadszedł czas na coś nieoczekiwanego, mianowicie muzyka rockowa w wykonaniu instrumentów klasycznych - na scenie pojawiła się Apocalyptica. Było to dla mnie ciekawe przeżycie, słuchanie instrumentów smyczkowych przy akompaniamencie perkusji, dość miły przerywnik choć wątpię bym sam z siebie wybrał się na ich solo występ.
Główny punkt programu, nie zamierzam pisać tu nie wiadomo ile.
Sabaton wszedł klasycznie utworem „ghost division” który wystrzelił publiczność pod sam sufit. Następnie zagrali nowe kawałki z ich najnowszego albumu pt.”great war”, by potem dać miejsce bardziej klasycznym utworom tak lubianych przez polskich fanów.
Podsumowując Sabaton przyszedł, dał czadu i wyszedł zwycięsko.
Amaranthe
Apocalyptica
Sabaton