Błysk geniuszu w Parku Gwiazd
Kiedy wczorajszego wieczoru zobaczyłam skład Realu Madryt podany przez Zinedina Zidana nie ukrywałam swojego zaskoczenia. Z niepokojem spoglądałam na pierwsze minuty meczu, by z każdą chwilą nabierać większej pewności, że w tym szaleństwie jest metoda. W drużynie gospodarzy też nie obyło się bez zmian, w składzie nie mógł pojawić się jeden z najlepszych dryblerów na świecie – Neymar. Próbowali go jednak zastąpić koledzy z drużyny, a swoją szansę dostał, dobrze znany ekipie gości – były zawodnik Realu Madryt – Ángel Di María.
Początek meczu nie należał do łatwych. Mimo, że na bezpośrednie zagrożenie bramki Keylora Navasa trzeba było poczekać, to jednak trudno mówić o spokoju w szeregach gości, zwłaszcza w środku pola. W świetnej dyspozycji byli jednak środkowi obrońcy Realu, którzy skutecznie uniemożliwiali ataki Paryżan. Edison Cavani czy Kylian Mbappe nie mieli łatwego zadania, również Ángel Di María miał trudności, by przedostać się z piłką przez zasieki obronne Realu Madryt. Pomimo niewielu akcji ofensywnych zarówno ze strony drużyny gospodarzy jak i gości pierwsza połowa była bardzo wymagająca. Mecz rozgrywał się na poziomie emocji, a kluczem do osiągnięcia stabilizacji było zachowanie zimnej krwi. Obie drużyny wykazywały się świetnym przygotowaniem taktycznym. Skracanie pola gry, umiejętne przerzuty piłek na dalekie odległości, wysoki pressing i szacunek do umiejętności rywala, sprawiały, że każdy kibic czuł o jaką stawkę idzie gra i nikogo nie dziwił fakt, że na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 0:0. Niemniej jednak obie głodne goli.
Druga połowę zaczęli intensywnie gospodarze, jednak mecz musiał zostać na chwilę wstrzymany ze względu na odpalone przez ich kibiców race na całej trybunie najbardziej zagorzałych fanów. To wytrąciło zawodników PSG z rytmu, coraz większe negatywne emocje wkradały się pomiędzy zawodników gospodarzy, którzy zaczynali tracić twardy grunt pod stopami. Sytuację wykorzystali goście. Największą pracę wykonał Marco Asensio, który odebrał piłkę rywalowi, założył tzw. „siatkę” Daniemu Alvesowi i podał piłkę do Lucasa Vázqueza, który pojawił się w polu karnym i genialnie dośrodkował wprost na głowę Cristiano Ronaldo, a ten wymierzył karę bramkarzowi PSG pakując piłkę do bramki (51’). Po drugiej żółtej kartce otrzymanej przez Verrattiego, Paryżanie nadal walczyli i zdołali wyrównać w 71 minucie po splocie pomyłek. Piłka uderzona przez Javiera Pastore, zblokowana przez zawodników Realu Madryt szczęśliwie odbiła się od kolana Edisona Cavaniego i gospodarze doprowadzili do remisu. Zaraz potem na boisku zameldował się Toni Kroos zmieniając Mateo Kovačica. Królewscy od razu ruszyli z wysokim pressingiem. Gra stała się bardziej otwarta. Obie drużyny atakowały naprzemiennie. Jednak to Real Madryt zdobył zwycięską bramkę w 80 minucie, dzięki uderzeniu Casemiro. Piłka odbita od obrońcy PSG szczęśliwie wpadła do bramki. Drugi gol Królewskich zamknął dwumecz, jasne było, że do ¼ finału Ligi Mistrzów awansuje zespół z Madrytu.
Podsumowując, mecz obfitował w niecodzienne sytuacje. Raz padały dobre, raz złe decyzje jak w każdym meczu. Real Madryt był zespołem lepszym, bardziej opanowanym i lepiej zdyscyplinowanym. Nie można zapomnieć jednak, że zawodnicy PSG zostawili na boisku serce i walczyli ze wszystkich sił, by odmienić losy dwumeczu. To jest piłka. To jest właśnie ta pasja, która przyciąga na stadiony i przed telewizory miliony kibiców.