Anonimowy Fanatyk, „Fanatycy”
Kilka lat temu, kiedy mój mąż był jeszcze moim chłopakiem, zamarzył mi się wyjazd. Owszem, nic nie odda atmosfery trybun w meczu u siebie, ale w końcu było mi mało. Chciałam czegoś nowego – poczuć, że jadę za drużyną kilkaset kilometrów, że jestem częścią tego wszystkiego, co jest określane mianem zorganizowanego dopingu. Obecny mąż zaprotestował wtedy dość mocno, okraszając swoje zdanie kilkoma historiami, które miały miejsce „na trasie”. Jak choćby ta, kiedy dwie dziewczyny zostały wysadzone z pociągu w szczerym polu, bo nie uznały za stosowne ustąpić miejsca siedzącego starszyźnie. Wtedy miałam mu to za złe, po lekturze „Fanatyków” wiem, że miał rację. Bo dla mnie futbol jest istotną częścią życia, uwalniającą emocje i przynoszącą oderwanie od spraw codziennych, ale na pewno nie jest to „futbol na śmierć i życie”.
Autorem książki jest anonimowy fanatyk jednego z czołowych polskich klubów. Jakiego? To właśnie Czytelnik stara się ustalić przez ponad trzysta stron publikacji opisującej ekscesy chłopaka, który swoje kibicowskie życie zaczynał w szalonych latach dziewięćdziesiątych, kiedy rodzime trybuny dalekie były od stanu, w którym można je nazwać bezpiecznymi. Oglądając filmiki z tamtych lat, można odnieść wrażenie, że obecne stadiony to oazy spokoju i miejsca przyjazne rodzinom z dziećmi. Kolejne rozdziały przynoszą historie z porządną dawką adrenaliny, ale momentami też przerażające.
Anonimowy kibic stara się opowiadać w sposób obiektywny, nie wybielając poczynań swoich braci, ale też nie okazując skruchy. Wybrali takie życie, pełne awantur, ale też niezapomnianych chwil na trybunach i był to wybór świadomy. Nie zamieniliby go na inne, bo wiedzą, że to dzięki atmosferze, jaką tworzą w najbardziej fanatycznych sektorach, ten sport jest piękny. Patriotyczne oprawy upamiętniające piękno polskiej historii, efektowne, choć zakazane racowiska, głośny doping przez pełne dziewięćdziesiąt minut – to wszystko sprawia, że oczy pozostałych są skierowane właśnie w ich stronę, często nawet kosztem oglądania widowiska sportowego.
To książka do bólu szczera, z której przebija autentyczność. Nie wymyśla się takich opowieści na poczekaniu – to relacja kogoś, kto był w samym centrum opisywanych wydarzeń. Kogoś, kto buduje kibicowską scenę od dwóch dekad i zdecydowanie wie, o czym pisze. To historia fanatyka, jednego z tych, których futbol przyjmuje ze wszystkimi zaletami i wadami, bo wie, że bez nich by nie istniał.