Wychodzący codziennie Ilustrowany Kurier Codzienny, kosztował 6 halerzy. Ile kosztował posiłek w barze reklamującym się jako najtańszy w Krakowie? Lokal reklamował, aż trzynaście gotowych zestawów posiłków. W każdym zastawie znajdowała się… wódka.

Tegoroczny „Marsz Niepodległości” został zakazany. Oficjalnie się nie odbędzie. W praktyce możemy być pewnie, że do marszu dojedzie. Zapewne dojdzie też do burd z policją. Zamieszki z okazji 11 listopada stały się już polską tradycją obchodzenia tego święta. Warto przy tej okazji zastanowić się co my tak naprawdę świętujemy?

Dziś w Przeglądzie Dawnych Gazet, prezentujemy grafikę i artykuł jaki ukazał się 1 listopada 1911 roku w Ilustrowanym Kurierze Codziennym.  

Zapraszamy do obejrzenia kolejnej porcji grafik z starych gazet.

Tegoroczne Targi  inspirowane były twórczością wybitnego polskiego futurologa Stanisława Lema.
Targi nie cieszyły się tak dużym zainteresowaniem jak te odbywające się przed wybuchem pandemii. Ograniczenia związane z sytuacją epidemiologiczną a przede wszystkim niemal całkowity brak znanych polskich pisarzy spowodowały mniejsze zainteresowanie zwiedzających.

Jesień przyszła, nie ma na to rady... Zwierzęta przygotowują się do zimy, a my w Ośrodku przygotowujemy się do przyjęcia jeżowych maluchów z tzw. późnych miotów. Są zbyt małe, aby przetrwały zimę (hibernowały). Mamy już kilka takich maluchów (a pewnie będzie więcej), które zostaną z nami aż do wiosny. I głównie na potrzeby tych zimujących u nas jeży (karma, ściółka) będą przeznaczone środki z obecnego kiermaszu. A sowy? Sowy też są. Obecnie w Ośrodku mamy pod opieką cztery sowy.

Gdy chmury przesłonią gwiazdy robi się tak ciemno, że nie widać palców własnej wyciągniętej dłoni. Ta noc jest bezchmurna, przez korony drzew widać świecące wysoko białe punkciki. Co chwilę z różnych stron dochodzą piski i jęki ofiar nocnych drapieżników przerywane głośnym pohukiwaniem sowy.

Niemal cztery lata minęły od mojego ostatniego samotnego wyjazdu w Polskę. Na przeszkodzie stała jedna rzecz. Przyjaźń z moim wiernym towarzyszem wyjazdów – Olem.
Kiedyś jednak musiał nadejść ten dzień, gdy ruszymy na mecze w innych kierunkach. Na długo przed losowaniem I rundy Pucharu Polski – zaklepałem sobie wolne i powiedziałem – jadę. Dokąd? To było mniej ważne, o tym i tak miało zadecydować losowanie.