Katarzyna Miller, "Życie jest fajne"
Za każdym razem, kiedy sięgam po książkę, której autorem lub współautorem jest psycholog, mam na początku pewne obawy związane ze sposobem narracji. Czy będę się czuła, jakbym leżała na kozetce i wpatrując się w sufit z rękami zaplecionymi na brzuchu, będę przyczyn własnych frustracji i potknięć życiowych szukać w dzieciństwie i relacjach z rodzicami? Bardzo tego nie lubię, a niestety kilka razy musiałam już z tego powodu odłożyć książkę, która poruszała przecież tematy istotne.
W tym przypadku wystarczyło kilka pierwszych stron, by wiedzieć, że to zupełnie inny kaliber. Katarzyna Miller ma w sobie coś z gawędziarza, który snuje swoją opowieść i pokazuje, że życie rzeczywiście jest fajne, chociaż dzieją się w nim czasami niefajne rzeczy. Ale jest też na tyle długie, że pomieści je wszystkie – te dobre i te złe, a raczej niepożądane. Trzeba tylko pozwolić mu być fajnym, a sobie dać przyzwolenie na przeżycie tego wszystkiego, co jest naszym udziałem.
> Add a comment >Powązki...
Powązki, słowo które wymawiamy z namaszczeniem. Na dźwięk, którego stajemy się poważni i skupieni czasem pogrążając się w zadumie. Każdy z nas wie, że oznacza ono Cmentarz Powązkowski.
Warszawską nekropolię, która stała się miejscem wiecznego spoczynku wielkich Polaków.
Pod koniec XVIII wieku Melchior Szymanowski ofiarował część gruntów pod cmentarz.
Cmentarz rósł, dziś szacuje się że na tej ziemi pochowanych zostało milion osób. Jest wśród nich wielu wielkich Polaków. Wielkich, to słowo – najlepiej oddaje ich życiorysy.
Mistrzostwa Europy Szkół w szachach odbyły się w Krakowie
Czytaj więcej: Mistrzostwa Europy Szkół w szachach odbyły się w...
Polski Szlak Kebabowy: AYDO – Chmielnik
Napaść na dziennikarkę Tygodnika Podhalańskiego!
Zawsze oburzają mnie takie zdarzenia.
I zawsze będę stawał w obronie moich koleżanek i kolegów, którzy są napadani podczas wykonywanie swojej pracy.
Ryzyko utraty zdrowia czy nawet życia, jest wpisane w zawód dziennikarza. Z tym, że to ryzyko istnieje wtedy gdy, aby przekazać światu informacje udajemy się w naprawdę niebezpieczne miejsca.
Za takie trudno uznać lokal w którym odbywa się spotkanie parafin dotyczące odwołania księdza. I nie ma tu znaczenia, kto w tym sporze ma rację. Było to ważne wydarzenie dla lokalnej społeczności a zaproszenie na nie dotarło do redakcji Tygodnika Podhalańskiego.
> Add a comment >Czytaj więcej: Napaść na dziennikarkę Tygodnika Podhalańskiego!
Rockowe Niepołomice
Do tego, że Dni Niepołomic zwykle są deszczowe już chyba każdy się przyzwyczaił. Do tego, że goszczące w tym czasie w Niepołomicach gwiazdy świata muzyki nadają temu szczególnemu świętu niesłabnącego blasku, nie ma żadnych wątpliwości. W ten weekend odbyły się już XXVII Dni Niepołomic. Program tegorocznych obchodów jak zwykle przyciągał swoją atrakcyjnością. Wczoraj – już po raz trzeci – Niepołomice bawiły się z Letnią Sceną Eski, a gwiazdą wieczoru był zespół Braci, założony przez Wojciecha Cugowskiego i Piotra Cugowskiego.
Przed 21.00 pod sceną w Niepołomickim Parkurze zgromadzili się nie tylko Niepołomiczanie, ale i liczni goście. Dzięki popołudniowym, obfitym opadom deszczu fani pod sceną mogli poczuć się niczym na Woodstocku.
> Add a comment >Król jest tylko jeden!
Campeones, campeones, ole, ole ole! – wybrzmiewa od wczorajszego wieczora na ulicach nie tylko Madrytu, ale i innych miast Europy, a także we wszystkich domach, w których mieszkają właściciele serc oddanych Galaktycznym z Concha Espina 1 w Madrycie. Trzynastka okazała się nie taka pechowa dla Królewskich…. Są tacy ludzie, są takie luby, które wydają się być niejako stworzone do wygrywania Ligi Mistrzów. Taki właśnie jest Real Madryt! To był dziwny finał. To był niecodzienny finał. Doświadczenie wygrało z piłkarską brawurą. Cierpliwość i wyrahowanie wygrało z brakiem pewności siebie. Proste błędy zaważyły na losie spotkania. Ktoś dobrze powiedział, że finałów się nie rozgrywa, finały się wygrywa. Ja powiem więcej, finałów nie wygrywa się nogami, finały wygrywa się głowami. Wszystko co dobrego, albo złego wydarza się w takich meczach, ma swój początek jedynie w głowach piłkarzy. Naprawdę silny jest ten, kto wytrzymuje to obciążenie, ten niesamowity stres. Zwycięzcą jest ten, kto potrafi udźwignąć ciężar takiego spotkania. Po raz trzeci z rzędu Królewscy wkroczyli na pierwsze miejsce najważniejszych rozgrywek klubowych w Europie. To nie jest żaden przypadek, że znowu się tam znaleźli.
> Add a comment >PPMiD: Częstochowa-Kluczbork-Koniecpol
Typowo polska kuchnia, posiłki serwowane niemal w tempie baru mlecznego, choć jakościowo znacznie lepsze (nie mam nic do barów mlecznych, bardzo je lubię, ale wiadomo, że jest to zawsze opcja niskobudżetowa). Tu było znacznie wykwintniej i zaskakująco tanio, jak na jakość i szybkość. Lokal zdecydowanie wart polecenia.
Hasta el Final!
Dokonało się… Real Madryt został pierwszym uczestnikiem tegorocznego finału Ligi Mistrzów w Kijowie. Wprawdzie wczorajszy mecz zakończył się remisem 2:2, ale zaliczka z pierwszego meczu dała Królewskim awans do upragnionego finału.
Mecz zaczął się bardzo intensywnie. Goście z Bawarii atakowali szaleńczo i już w 3 minucie zdobyli bramkę dającą im nadzieję na wyeliminowanie Galacticos. Na szczęście już w 11 minucie po dośrodkowaniu Marcelo idealnie ustawił się, dość mocno krytykowany w tym sezonie, Karim Benzema i wpakował piłkę praktycznie do pustej bramki. Terminowy czas pierwszej połowy minął w mgnieniu oka. W doliczonym czasie gry pierwszej części spotkania piłka uderzyła w rękę Marcelo i to była jedyna na tamten moment kontrowersyjna sytuacja, gdyż sędzia nie podyktował rzutu karnego.
Druga połowa zaczęła się szczęśliwie dla gospodarzy. Ogromny błąd popełnił bramkarz Bawarczyków. Do tej pory trudno zrozumieć czy Sven Ulreich chciał piłkę złapać, a w ostatniej chwili zorientował się, że nie może bo to podanie od zawodnika jego drużyny? Czy może od początku chciał piłkę wykopać, ale stracił równowagę? Niezwykle trudno jest to ocenić. Faktem jest jednak, że po raz drugi w tym meczu, Karim Benzema znalazł się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu i po raz drugi zdobył bramkę dla swojej drużyny. W 63 minucie Keylora Navasa pokonał James. Do przejścia z piekła do nieba Bawarczyków dzielił tylko jeden gol, którego jednak nie udało się zdobyć.
> Add a comment >